Smokoptak
1 z 1
Samorządowe Przedszkole nr 140

Opis

Bajka o smokoptaku
Autorzy: Jaś Zając z pomocą mamy, taty i Szymka
Bajkę o Smoku Wawelskim zna jazdy z nas. Smok Wawelski od zawsze zamieszkiwał w
Grodzie Kraka i utrudniał życie jego mieszkańcom, aż do chwili kiedy pomysłowy szewczyk
Dratewka pozbył się smoka za pomocą. smoły, siarki i owczej skory.
Mało jednak kto wie, że ta historia miała swój dalszy ciąg. Szewczyk Dratewka
nagrodzony przez króla Kraka za zgładzenie smoka pojął  za żonę królewska córkę Jagienkę
i zamieszkał z nowa. rodziną w małym domku w miejscu zwanym dzisiaj Skałkami
Twardowskiego - czy wiecie gdzie to jest? Dratewka i Jagienka żyli spokojnie i szczęsliwie i już
po kilku latach po domu przy Skałkach Twardowskiego biegała gromadka dzieci. Najmłodsze
z nich, mały chłopiec o imieniu Jaś był ulubieńcem Dratewki -jego psoty zawsze uchodziły mu
na sucho chociaż rodzice bardzo kochali wszystkie swoje dzieci. Wśród tego rodzinnego
szczęścia nikt nie podejrzewał, ze Dratewka skrywa tajemnice,. Po tym jak Smok Wawelski pękł
z ogromnym hukiem od nadmiaru wypitej wody Dratewka wszedł do jaskini smoka i zabrał z niej
nakrapiane czarne smocze jajo. Przechowywał je na dnie wielkiej skrzyni, czasami do niego
zaglądał, w końcu całkiem o nim zapomniał Nigdy o nim nikomu nie opowiedział nie chcąc
przywoływać złych wspomnień o smoku.
Pewnego wieczora Jaś buszując po domowych zakamarkach wszedł do izby rodziców
i stanął przed wielką malowaną skrzynią. Powolutku otworzył ciężkie wieko i jego oczom
ukazało się mnóstwo dawno zapomnianych przedmiotów. Nagle jego wzrok spoczął na
smoczym jaju. Ostrożnie wyjął je ze skrzyni i z zachwytem oglądał jego kształt i kolor. Chociaż
miał przeczucie, ze nie powinien zabierać przedmiotów ze skrzyni taty szybko schował jajo za
pazuchę i wybiegł z domu, żeby spokojnie podziwiać zdobycz. Biegł co sił - rozgrzane od
dziecięcego serca jajo zaczęło pulsować żywym blaskiem, w środku jaja rozległy się piski i stuki.
Nagle Jaś potknął się o wystający korzeń, smocze jajo wypadło zza pazuchy i upadając na ziemię
roztrzaskało się na drobne kawałki. Z rozbitego jaja uleciał w powietrze drobny złoty pył, który
ułożył się w dziwny, przypominający smoka kształt. Nie byt to jednak smok. Byt to smokoptak,
który rodził się smoczym rodzinom raz na 1000 lat - potomek smoka i orła skarb, którego tak
bronił Smok Wawelski. Maty Jaś patrzył z zachwytem na rozłożyste skrzydła pełne pięknych
złotych piór, na długi zakończony kolcem ogon, na błyszczące łuski i łeb z potężnym orlim
dziobem. Smokoptak tylko zamachał skrzydłami, parsknął gorącym ogniem i uleciawszy
w powietrze okrążył kilka razy gród Kraka by w końcu przysiąść na najwyższej skale w okolicach
domu Dratewki. Spojrzał na małego przerażonego chłopca i zaśmiał się głosno smoczym
i donośnym basem - bo jak każdy wie smokoptaki rodziły się po to, żeby chronić ludzi, żeby im
pomagać w potrzebie i przywracać utraconą nadzieję. A potem ni z tego ni z owego zamarł
i zamienił się  w skałę - takiego samego koloru jak ta, na której usiadł. Jaś nie wiedział, że
smokoptaki właśnie tak zasypiają_. Strudzony i zmęczony chłopiec wrócił do domu i nic nikomu
nie mówiąc zasnął.
Od tego dnia Jaś codziennie odwiedzał smokoptaka - ale ten wciąż spał kamiennym
snem. Na nic zdały się próby budzenia smoka - przynoszone kasztany - znane smocze
smakołyki, śpiewy i zawołania Jasia nie zdołały obudzić smokoptaka.
Pewnego wieczora nad grodem Kraka uniosła się złocista łuna i dym. Pożar! Płoneły
zabudowania zamku i okoliczne domy - owoc wiosennej burzy i uderzenia pioruna. Bezradni
mieszkańcy próbowali gasić ogień - ale im bardziej próbowali tym szybciej płomienie
obejmowały nowe części grodu. Płonął tez dom Dratewki. Cała rodzina stała na zewnątrz
i z niepokojem patrzyła na dom trawiony ogniem. Nagle od strony Skał Twardowskiego rozległ
się szelest skrzydeł. To smokoptak rozpościerał swoje ogromne ramiona i orlim krzykiem
dodawał mieszkańcom otuchy. Wszyscy zamarli z przerażenia - co teraz będzie? Smokoptak
wzbił się w powietrze - jego złociste skrzydła wydawały się teraz jeszcze większe - by potem
z impetem zanurkować w Wiśle. Wzleciał ponownie w powietrze i nadlatując nad Zamek
strząsnął ze skrzydeł miliony kropelek wody, które zebrały się w jego skrzydłach kiedy zanurzył
się w rzece. Płomienie przygasały duszone niespodziewanym deszczem! Smokoptak raz po raz
nurkował w wodach Wisty i gasił płomienie na kolejnych domostwach. A gdy już skończył
odleciał w kierunku Skał Twardowskiego i przysiadł na swojej skale by znowu zapaść w sen.
Tak kończy się historia o smokoptaku, który rodzi się w smoczej rodzinie raz na 1000 lat
by pomagać mieszkańcom grodu Kraka. Uwolniony przez małego Jasia smokoptak jeszcze przez
wiele lat służył pomocom ludziom - budząc się w chwilach trwogi i zagrożenia. Dawno nikt już
smokoptaka nie widział i w końcu zapomniano gdzie zasypia. A możne wybierzecie się by go
poszukać...?
KONIEC